Wydarzenia

„LEGENDA O SMOKU WAWELSKIM Z PRZYMRUŻENIEM OKA” – PRZEDSTAWIENIE Z OKAZJI Dnia Mamy i Taty w GRUPIE PSZCZÓŁKI DN. 27.05.25r

„W dawnych czasach, w dawnych wiekach przywędrował Smok z daleka. Na Wawelu tuż nad Wisłą znalazł sobie legowisko…”
Historia dzielnego Szewczyka (Wojtka), któremu dzięki wrodzonemu sprytowi i pomysłowości udało się pokonać groźnego Smoka, pokazana została z ogromną dawką humoru, piękną oprawą muzyczną i wspaniałą scenografią. Rycerze (Ryszard, Dawid, Casper), którzy stawali w szranki ze Smokiem, świetnie oddali ducha walki poruszając się na koniach, z drżeniem wypowiadając słowa :”Ach, ach co za strach! Uch, uch wszelki duch…wy…wy wyszedł z jamy smok pa…pa…nowie zawracamy, uciekajmy prędko stąd” Mieszczki (Wiktoria, Laura, Marianna, Patrycja, Laura, Michalina) przejęte losem Króla, który popadał w smutne nastroje, załamywały ręce i szukały sposobów, żeby go pocieszyć i pomóc mu w skutecznym rozwiązaniu problemu jakim było pokonanie bestii. Barwne krakowskie stroje, kosze pełne kwiatów stanowiły wspaniałe dopełnienie scenografii. „Jestem sobie krakowianka” – krakowskie dziewczyny z werwą i przytupem zatańczyły, zaśpiewały, aż gromkie brawa się posypały! Góral (Maurycy) na próżno poszukiwał owieczek, szukając pomocy u Mieszczek. „Smok barana zjadł z nadzieniem…” – oj ten Smok (Tymon), jak i w legendzie siał strach i panikę wokół, wywołując wśród ludu popłoch – „białogłowy darły szaty” , „starcy rwali włosy z bród”, a „król tak strasznie się martwił, że po prostu w oczach chudł”. Owieczka (Marcel)- kiedy tylko stanęła „oko w oko” ze smokiem, próbowała uciec wołając ” Beee, bee porwał mnie…” lecz na nic to się zdało! Trębacz (Nikodem) ostrzegał cały gród Kraka przed groźnym potworem, który pożerał „dziewczyny”, Rycerzy zagrzewał do walki, dodawał im otuchy! Król (Ignacy) z humorem odegrał rolę troskliwego Tatusia, który dba o względy swojej ukochanej Córeczki- królewny, wypowiadając znamienite słowa:” Dla szczęścia córki choć jestem królem mogę ostatnią oddać koszulę…” Królewna (Ola) nie przejmowała się „humorkami” Króla tylko próbowała poruszyć cały lud, podwładnych, żeby stawali do walki z groźnym smokiem i go w końcu pokonali bo to wróżyło jej… rychłe zamążpójście. Krakowiacy (Bruno, Stefan, Filip, Wojtek) historię smoka opowiadali z zapałem, od początku do końca utrzymując widzów w napięciu. Doskonale oddali humorystyczny ton legendy. „Płynie Wisła płynie”, „Stare miasto Kraków” przyśpiewki i piosenki uświetniły cały występ. Utrzymując nastrój krakowskiej legendy, zagraliśmy jeszcze na instrumentach do melodii „Lajkonika”.
Po takim występie rodzice brawami nas nagrodzili, a my zaśpiewaliśmy wzruszającą piosenkę dla nich i „aromatyczne” prezenty im wręczyliśmy.


 
Powrót